Ciotka była taką jedzą, że nawet mąż uciekł od niej na tamten świat. Zawsze ciągnęliśmy losy, kto ma ją przenocować
Ciotka Jadwiga była postrachem rodziny. Zawsze niezadowolona, złośliwa i gotowa wywołać burzę z niczego. Nawet jej mąż, biedny wujek Marian, zdawał się mieć dość, bo zmarł nagle, zostawiając nas na pastwę jej wiecznych pretensji. Kiedy trzeba było ją przenocować, ciągnęliśmy losy, bo nikt nie chciał jej w domu dłużej niż jedną noc…
Pewnej zimowej nocy ciotka zaskoczyła nas wszystkich. Przyjechała bez zapowiedzi, a to, co przyniosła ze sobą, zmieniło całą naszą rodzinę. Nikt nie spodziewał się, że za jej gburowatością kryje się aż tak szokująca tajemnica…
Ciotka Jadwiga – postrach rodzinnych spotkań
Ciotka Jadwiga zawsze była trudnym człowiekiem. Krążyły o niej legendy, że jeszcze jako dziecko potrafiła zmusić rówieśników, by oddawali jej swoje zabawki, a nauczyciele w szkole bali się jej krzywego spojrzenia. W dorosłym życiu niewiele się zmieniła. Złośliwa, krytyczna i wiecznie niezadowolona, zyskiwała miano rodzinnego terroru.
Jej mąż, wujek Marian, był jej całkowitym przeciwieństwem – cichy, spokojny, zawsze gotowy wyciągnąć pomocną dłoń. Może to właśnie dlatego zniknął nagle i zostawił ciotkę samą. Oficjalnie zmarł na zawał, ale niektórzy pół żartem, pół serio twierdzili, że Jadwiga „zagadała” go na tamten świat.
Nocna wizyta z niespodzianką
W rodzinie przyjęło się, że jeśli ciotka dzwoniła z zapowiedzią wizyty, nikt nie odbierał telefonu. Niestety, tej zimowej nocy nie mieliśmy tego luksusu. Jadwiga zapukała do drzwi naszej chałupy o pierwszej w nocy.
– Janina, otwieraj, bo zaraz zamarznę! – wrzasnęła, zanim zdążyliśmy dojść do drzwi.
Weszła jak burza, niosąc ogromną walizę, z której wystawały jakieś dokumenty. Mój mąż Andrzej westchnął ciężko, wiedząc, że tej nocy snu już nie zazna.
– Macie gdzie mnie przenocować? Marian w grobie przewraca się na myśl, że muszę spać w hotelu – rzuciła złośliwie.
Atmosfera gęsta jak kisiel
Już po godzinie wszyscy mieliśmy serdecznie dość jej narzekań. Obiad, który ugotowałam, był według niej „niedoprawiony”. Koc na kanapie „gryzł jak papier ścierny”. Nawet herbatę skomentowała, twierdząc, że „nawet u sąsiadki smakuje lepiej”.
W pewnym momencie Andrzej nie wytrzymał i wstał od stołu.
– Może zamiast narzekać, w końcu powiesz, po co tu przyjechałaś? – zapytał ostro.
Jadwiga zmierzyła go wzrokiem. – Chyba nie rozmawiasz tak ze starszą osobą? – rzuciła, ale widząc jego stanowczość, spuściła z tonu. – No dobrze, skoro nalegasz…
Prawda wychodzi na jaw
Wyciągnęła z walizki stertę dokumentów i położyła je na stole.
– Chciałam wam to przekazać, zanim będzie za późno – powiedziała cicho.
Okazało się, że ciotka Jadwiga była właścicielką dużej kamienicy w centrum miasta. Przez lata wynajmowała mieszkania, ale w tajemnicy przed rodziną wpadła w ogromne długi. Bank zajął jej większość nieruchomości, ale zostało jedno mieszkanie, które chciała przepisać na mnie i Andrzeja.
– Zawsze mnie denerwowaliście, ale jednocześnie wiedziałam, że potraficie stanąć na wysokości zadania. Reszta rodziny? Leniwa banda, co by to tylko sprzedała i przepuściła w tydzień – powiedziała, a my nie wiedzieliśmy, czy bardziej nas obraża, czy chwali.
Co dalej?
W tamtej chwili zobaczyliśmy ciotkę w zupełnie innym świetle. Może wcale nie była taka zła, tylko życie ją przygniotło? Nie oznaczało to jednak, że przestaliśmy się jej bać. Kiedy wychodziła, rzuciła jeszcze na odchodne:
– I pamiętajcie, kochani, nie przepuśćcie tej szansy. A jak zmarnujecie, to was Marian z zaświatów odwiedzi!
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.