Od lat siedzę w domu. Mąż myśli, że pogodziłam się z rolą, którą mi wyznaczył – służącej i kucharki. Ale się przeliczy
Od lat spędzam każdy dzień w domu, gotując, sprzątając i dbając o nasz rodzinny porządek. Mąż wierzy, że zgodziłam się na swoją rolę, ale nie ma pojęcia, co planuję. Cierpliwie czekam na odpowiedni moment…
Myślał, że ma nad wszystkim kontrolę, ale nie przewidział tego, co nadejdzie. Wszystko zacznie się w dniu, w którym zamknięte drzwi nie będą już dla mnie przeszkodą. Kiedy prawda wyjdzie na jaw, będzie za późno, by to zatrzymać…
Rola, której nie wybrałam
Od lat siedziałam w domu, pełniąc funkcję kucharki, sprzątaczki i opiekunki. Każdego dnia powtarzałam ten sam rytuał: śniadanie dla dzieci, obiad dla męża, pranie, sprzątanie. I tak dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. Mąż był przekonany, że to moja rola, którą wyznaczyło mi życie, a ja pogodziłam się z nią bez sprzeciwu. Kiedyś starałam się tłumaczyć, że potrzebuję więcej przestrzeni, że czuję się jak więzień we własnym domu, ale za każdym razem słyszałam to samo: „Przecież o nic więcej nie musisz się martwić”. On myślał, że słowa „o nic więcej nie musisz się martwić” były przywilejem. Ja wiedziałam, że to była pułapka.
Z czasem przestałam mówić, nie widząc sensu w próbach przekonania go, że zasługuję na coś więcej niż codzienność pełną monotonii. Ale to nie znaczy, że przestałam myśleć. Cierpliwie czekałam na swoją okazję.
Dzień, w którym zaczęło się wszystko zmieniać
Pewnego dnia, kiedy mąż wrócił do domu, coś było inne. Zawsze wchodził do salonu z pewnością siebie, jakby każdy kąt tego domu należał tylko do niego. A tego wieczoru wyglądał na zmęczonego, jakby świat zewnętrzny, którym zawsze chwalił się przed innymi, przytłoczył go. Usiadł przy stole i patrzył na mnie z oczekiwaniem.
– Co dziś na kolację? – zapytał tonem, w którym wyczułam więcej niż zwykłe zmęczenie.
Spojrzałam na niego, wciąż trzymając ściereczkę w ręce. Coś we mnie pękło.
– Nic – odpowiedziałam krótko.
W jego oczach pojawił się błysk zdziwienia. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Nigdy wcześniej mu nie odmówiłam.
– Jak to nic? – dopytywał, wstając z krzesła, jakby jego obecność miała mnie zmusić do zmiany decyzji.
– Mam dość – powiedziałam spokojnie. – To nie moje zadanie. Przynajmniej nie tylko moje.
Napięcie rosło
Mąż uniósł brwi, jakby nie wiedział, jak zareagować. Widząc jego konsternację, poczułam rosnącą siłę. Przyszedł czas, by wreszcie powiedzieć wszystko, co skrywałam przez te lata.
– Od lat robisz wszystko, żeby mnie uwięzić w tym domu. Uważasz, że sprzątanie i gotowanie to mój obowiązek, bo… co? Bo jestem kobietą? Bo ty tak postanowiłeś?
Jego twarz stężała. Wiedziałam, że teraz będzie próbował przejąć kontrolę, ale to nie miało już znaczenia. Byłam gotowa.
– Myślisz, że nie widzę, co się dzieje? – kontynuowałam, z każdym słowem stając się coraz pewniejsza. – Że nie zauważam, jak traktujesz mnie jak służącą? Jak uważasz, że jestem tu tylko po to, by wszystko ci ułatwiać? Moje życie to nie twoje narzędzie do wygody.
Nie odpowiedział od razu. Stał naprzeciwko mnie, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło.
Finał, którego się nie spodziewał
– Nie doceniasz tego, co masz – powiedział cicho. – Zawsze narzekasz…
– Zawsze narzekam? A może po prostu nigdy mnie nie słuchałeś? – przerwałam mu. – Myślałeś, że będę tak żyła do końca? Że zaakceptuję ten świat, w którym tylko ty masz prawo być kimś, a ja muszę być nikim?
Odwrócił się na pięcie i zaczął wychodzić z kuchni. Zanim jednak opuścił pokój, dodałam coś, co zaskoczyło go bardziej niż cokolwiek innego tego wieczoru.
– Składałam dokumenty rozwodowe – powiedziałam stanowczo. – Ostatecznie przeliczyłeś się, myśląc, że będziesz rządził moim życiem.
Zatrzymał się na chwilę, po czym bez słowa opuścił dom.
Jak wy byście postąpili?
Tak zakończyła się moja rola w tym domu. Nie miałam zamiaru czekać na moment, w którym stracę siebie. Teraz to ja miałam kontrolę. Jak myślicie, jak wy byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!
Comments are closed.